poniedziałek, 2 września 2013

Chapter 7 Part 1

-Jak to kurwa nie ma paliwa? o czym ty myślisz człowieku, no i co teraz zrobimy? Jesteś jakimś bezmózgim pojebańc...-Nie  dał mi skończyć
-Nie krzycz na mnie, gdyby  nie ty to bym zatankował-Również krzyknął.
-Teraz to moja wina
-Gdybyś mi nie uciekała to bym mógł cię spokojnie zostawić- Świetnie na dodatek ja nie wzięłam torebki więc nie mam komórki.
-Masz telefon? Może do kogoś zadzwonimy?
-Tak, mam-Brawo, gratulacje panie Styles. Harry wyszedł z samochodu z zamiarem zadzwonienia do kogoś a ja otworzyłam schowek w jego aucie. Był tam pistolet i to całkiem nie zły, postanowiłam że sobie go wezmę, taa...tylko ciekawe gdzie ja go schowam? Odłożyłam pistolet na miejsce i przeszukiwałam dalej. Natchnęłam się tam na zdjęcie małego chłopczyka z jakąś małą dziewczynką i starszą kobietą, przyjrzałam się dokładniej zdjęciu, ten chłopczyk to był na pewno Harry, przyjrzałam się tej dziewczynce, w tym samym momencie do samochodu wszedł Styles.
-Kto jest na tym zdjęciu?-Zapytałam go.
-Ja i moja przyjaciółka z dzieciństwa a obok jej mama-Kogoś mi ta pani  przypominała i to bardzo lecz nie mogłam sobie przypomnieć kto to.
-Jak miała na imię mama dziewczynki?
-Nie powinno cię to interesować.-Jak zwykle, miły i uprzejmy.
-Ale mnie interesuje, więc albo mi powiesz albo...-tutaj wyciągnęłam pistolet ze schowka i przyłożyłam mu do skroni. Ja nie zawaham się go użyć, tym bardziej że wtedy wyeliminuje swojego wroga.
-No dalej i tak nie strzelisz-odparł pewny siebie, właściwie to by było za proste, ale...nacisnęłam spust, i nic, nie miał naboi, co za debil.
-Serio? Po co ci taka zabaweczka skoro nie działa?
-Oj uwierz mi, mam takich więcej.-Odparł z chytrym uśmieszkiem na twarzy. Nie drążyłam dalej tematu, ale wiem że widziałam gdzieś tą kobietę.
-I jak przyjedzie ktoś?
-Nie ma zasięgu.-Ja pierdole!!! Wspaniale, on żartuje czy co? Wszystko jest przeciwko mnie. Otworzyłam drzwi i wyszłam z samochodu, obeszłam samochód i skierowałam się w stronę stacji.
-Gdzie idziesz?-Usłyszałam za sobą.
-Na stację benzynową?
-Po pierwsze, jest ona jakieś 30 km z tond, po drugie, nie masz pieniędzy i po trzecie i najważniejsze...na stacje idzie się w przeciwną stronę.-
-Pójdę na około.-Sama z siebie się zaczęłam śmiać.
-Dobra, chodź pójdziemy razem.-Odwróciłam się i podbiegłam do Harry'ego.
Idziemy już jakieś 5 km, a tu ani żywej duszy. Nie odzywaliśmy się do siebie słowem odkąd wyruszyliśmy w drogę. Nie przeszkadza mi to.
-Gdzie my właściwie mieliśmy pojechać?
-No...widzisz...
-Czyli?
-Miałem cię przytrzymać w moim domku letniskowym, podczas gdy Zayn i Louis porwali by Perrie i jej dziecko....
-Zaraz co? Po pierwsze jesteś jakimś pojebanym skurwysynem, po drugie jesteś kiepskim przestępcom jeżeli mi o tym mówisz, po trzecie...nieważne-przerwałam bo to nie jego sprawa
-Nie, zaczęłaś to powiedz.
-Perrie usunęła dziecko.
-Chyba żartujesz?-Teraz się wkurzył
_____________________________________________________________________________
Oto nowy rozdział :) Wiem że nudny i krótki, ale to pierwsza część rozdziału 7. Jeżeli będzie 7 komentarzy do dzisiejszego wieczora część 2 dodam dzisiaj :) 
PS. Oto nowy ask bloga: http://ask.fm/DirectionerkaLoveNarry

9 komentarzy:

  1. Ten blog to moje uzależnienie ♥ Next proszę :*

    OdpowiedzUsuń
  2. to jest świetne kocham to <3
    jestem ciekawa jak zareaguje Harry na wieść że Perrie usunęła ciąże, mam nadzieje że wszyscy zepną tyłki i będzie tu dziś 7 komentarzy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. fajny:d
    zapraszam: http://liivethemomentt.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawi mnie kim była ta kobieta...
    Super rozdział!:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Woow, no to się dzieje. Nadal nie wybaczę Perrie tego, że usunęła dziecko. Mam na nią focha, za to i koniec.
    Niemniej, rozdział świetny ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz pozostawiony na blogu.
Przeczytałaś? Skomentuj, nawet jeżeli ci się nie podoba.
SPAM, zostaw w zakładce "SPAM/POLECAM" wtedy się nie po gubie i na pewno wejdę na bloga ♥