środa, 28 sierpnia 2013

Chapter 5

Rozdział dedykuje Directioner1d
Zapraszam również na mojego drugiego bloga http://babe-niallhoran.blogspot.com/ którego założyłam 2 dni temu i na spis blogów gdzie dopero zaczynam http://spis-ff-1d.blogspot.com/
_________________________________________________
*Desstiny*
Po tym jak usłyszeliśmy ostatnie zdanie Pezz zaniemówiliśmy, to samo mówił Louis. Jak ona mogła być taką kretynką żeby się z nim puszczać, ja pierdole, czy oni nie wiedzą co to są ZABEZPIECZENIA.
Jestem na prawdę ciekawa co teraz będzie, Perrie urodzi małe istotki podobne do szatana (czyt. Louisa) i będzie wzorową mamusią na medal, po tym czym się zajmujemy chyba nie najlepiej mieć dzieci. Miałyśmy podbić kraj. No właśnie miałyśmy.
-Chyba nie muszę pani mówić, czego to są objawy.
-Alee...ja nie mogę być w ciąży, nie z nim.
-Trzeba było najpierw myśleć a później się piepszyć.
- Kurwa, Malik odpierdol się od niej, jestem bardzo ciekawa ilu ty dziecko zrobiłeś i nawet tego nie pamiętasz. -Już mnie wkurwił, ktoś taki nie bedzie się tak do niej odzywał.
-Nie podnoś na mnie głosu, jesteście uwięzione więc stul tą szanowną mordę i siedź cicho bo nikt się ciebie o zdanie nie pyta.
-Zamknijcie się- uciszyła nas Danielle.
-Ja już pójde, powodzenia- Lekarz wyszedł. Zayn zawołał już resztę.
-No Louisku, musimy ci pogratulować...- powiedziałam sarkastycznie.
-Yy...czemu?-On udaje imbecyla?
-Bo zostaniesz tatusiem.-Jego reakcja? Najpierw banan na twarzy, później krzywy wyraz twarzy a następnie..BUM! I zemdlał.
Nikt nie raczył się go ocucić więc ja so niego podeszłam i dawam mu na prawdę mocnego plaskacza w boliczek. Oj....będzie ślad. I dobrze. Oczywiście "obudził" się.
-Ja pierdole, co ty wyprawiasz?!
-No musiałam cie jakoś obudzić.
On wstał i poszedł do kuchni która była połączona z salonem. 
-Dobra później pomyślimy co dalej. Zayn zanieś Perrie do pokoju. My zamówimy żarcie.
-Idę do toalety- Oznajmiłam gdy wszyscy jedli, oprócz Pezz bo ona odpoczywała. Tak na prawdę idę do niej.
-Jak się czujesz?
-Co dalej będzie? Boje się - powiedziała przez łzy w tym samym czasie do pokoju weszła Danielle.
-Słuchajcie wiem że będzie ciężko, ale postanowiłam pomóc wam w ucieczce.
-Co masz dokładniej na myśli?
-Przed chwilą namówiłam chłopców aby zrobili dzisiaj impreze tak dla rozluźnienia sytuacji.  Jak wiadomo wszyscy prócz Liama będą schlani. Wtedy wypuszczę was z pokoju a wy uciekniecie.
-Dlaczego Liam nie będzie upity?- Spytałam z ciekawości.
-On nie może pić z powodu nerki a nim to ja już się zajmę żeby was nie zobaczył.
-Dobra dalej nie wnikam, ale dziękujemy Dan- Podeszłam do niej i przytuliłan jej drobne ciało.
Impreza już trwa w najlepsze. Dan wypuściła nas z pokoju. Gdy przechodziliśmy przez korytarz nagle podszedł do nas Niall i zaczął o czymś tam pierdolić , ale nic nie zrozumiałam. Nagle złapał mnie za nadgarstek o zaciągną na parkiet, niestety ledwo utrzymywał się na nogach, więc położyłam go na kanapie a on zasnął. Pociągnełam Perrie za ręke i już po chwili byłyśmy w taksówce.
Tydzień później.
Od czasu ucieczki miną tydzień, oczywiście powiedziałyśmy dziewczyną o ciąży i o tym, kto jest ojcem dziecka, nie były zadowolone, no chyba że Pircle bo ona kocha dzieci, tylko nie zdaje sobie sprawy co to tak na prawdę oznacza. 3 dni po naszym powrocie Pezz powiedziała że jedzie na kilka dni do kuzynki, na szczęście dzisiaj wraca.
Po 3 godzinach siedzenia u dziewczyn nagle ktoś otworzył drzwi, Perrie wróciła.
-Heej, jak tam było u kuzynki?-zapytałam
-No bo widzicie ja u niej nie byłam.
-Jak to, to gdzie?
-W szpitalu...
-Co się stało?
-Miałam aborcje...usunęłam dziecko
-JAK TO KURWA USUNĘŁAŚ DZIECKO!?
-No, to byłby ciężar dla nas wszystkich, jego rodzice to kryminaliści, nawet nie zdajecie sobie sprawy jakie to niebezpieczeństwo nie tylko dla nas, ale też dla niego.
-Zawsze można było oddać do adopcji, ale nie zabijać, założe się że gdybyś zobaczyła to maleństwo serce by ci zmiękło i nie chciałabyś go nawet oddawać, ale tobie nie chodzi tylko o to kim jesteśmy, ty chcesz nadal piepszyć pierwszego lepszego napotkanego faceta w klubie.- Pierwszy raz widziałam taki atak furi u Jade. Dlaczego jej tak zależało?
-Tak czy tak, ja nie żałuje tego co zrobiłam. To jest moje życie i będę je ustawiać tak jak mi się podoba.-Może i czasami sie mam serca, ale myślę że nie zrobiłabym czegoś takiego, przecież ono chciało cieszyć się życiem, chciało aby mama i ciocie były z niego dumne, lub chociaż chciało by się narodzić. Zabijałyśmy wiele osób, ale nigdy nie zabiłyśmy takiej małej bezbronnej istotki.
-Wiesz co Perrie? Ty po prostu nie masz serca.-dalsza konwersacja pomiędzy Pezz a Jade.
-Może wy macie? Przecież już nie raz kogoś zabijałyśmy.-W tym momencie Jade i Perrie się popłakały, Pezz pobiegła do swojego pokoju.
-Jade, co się stało, dlaczego płaczesz?
-B..bo moja mama jak miałam 5 lat usunęła ciąże, sama mi to powiedziała, bez żadnych emocji, jakiś miesiąc później oddała mnie do domu dziecka, gdzie się poznałyśmy.-No tak, dziewczyny poznały się w domu dziecka, ja zostałam wychowana przez ojca który zmarł, ciężko było się z tym pogodzić, ale się pozbierałam.
-Nie płacz Jade.-Ona tylko przytaknęła.
Postanowiłam pójść do Pezz, może i źle zrobiła, ale jest naszą przyjaciółką.
-Cześć Pezz
-Jeżeli masz zamiar się na mnie wydzierać to wyjdź
-Nie, nie zamierzam
Wyjaśniłyśmy sobie wszystko, ona nie chciała rego zrobić, ale nie poradziłybyśmy sobie z dzieckiem.
- Może pójdziemy na spacer Pezz?-Ona tylko przytaknęła, a po chwili wyszłyśmy.
Szłyśmy różnymi alejami po parku, po chwili natknęłyśmy się na plac zabaw, Pezz była w niego wgapiona jak w obrazek.
-Ej, co tam się tak gapisz?-Gdy to powiedziałam Pezz wybuchła płaczem.
-Widzisz tamtą dziewczynkę? Ma niebieskie oczka i blond włoski jak ja gdy nie farbuje.
-No tak, ale dlaczego płaczesz?
-Wyobraź sobie że moja córeczka mogła by takie mieć, czuje teraz taką pustkę w sobie.
-Perrie, nie chce nic mówić, ale to ty  usunęłaś to dziecko.
-Chodźmy już do domu. -Po chwili byłyśmy już w domu, gdy weszłyśmy od razu naskoczyły nas dziewczyny
-Policja cię szuka Pezz.
___________________________________________
Ta daam....spodziewaliście się tego? Na początku miało być poronienie, ale to by było przewidywalne. Myślę że następny rozdział będzie 16+ (czyli bójka)  Chciałam poprosić aby każdy kto przeczytał rozdział napisał chociaż "przeczytałem/am" ponieważ mam dużo odwiedzin dziennie i chciałabym wiedzieć ile osób to tak na prawdę czyta.

6 komentarzy:

  1. A myślałam, że Pezz będzie mamusią ;(
    Świetny<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski rozdział <33 Tego się nie spodziewałam... Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dziękuje za dedykacje, nawet nie wiesz jak strasznie się ucieszyłam :)
    a co do rozdziału to bardzo mi sie podoba, cieszę sie że Pezz usunęła (taa wiem jestem zła morduje dzieci w myślach xD) haha i ten moment gdy Lou zemdlał haha aż sobie wyobraziłam scene z Rancza jak kusy zemdlał xD
    szkoda że mało Hazzy ale coś czuje że w następnym rozdziale już go spotkamy :))
    tak w ogóle to szkoda że wcześniej nie opisałaś z perspektywy Dess jak harry znalazł ja gdy uciekła od Nialla :( no ale cóż tego już nie zmienimy :)
    Tak więc czekam na 6 rozdział :)
    #HesstinyTeam :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej! Twoje opowiadanie jest cudowne, dlatego naminowałam cie do VBA. Więcej informacji znajdziesz u mnie na blogu :*** http://diamonds-in-the-sun-1diriri.blogspot.com/ I tak przy okazji nie mg się doczekać na next'a, mam nadzieję, że pojawi się szybko. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudne , nie spodziewałam się tego po Pezz ;)
    Pozdro
    Raspberry Muffin ;*

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz pozostawiony na blogu.
Przeczytałaś? Skomentuj, nawet jeżeli ci się nie podoba.
SPAM, zostaw w zakładce "SPAM/POLECAM" wtedy się nie po gubie i na pewno wejdę na bloga ♥