wtorek, 10 września 2013

Chapter 9

Ja pierdole, jak oni mnie zaczynają wkurwiać. Najpierw każą mi tu ją ściągnąć, a teraz jeszcze nie odbierają telefonu. Jest jakaś 5 nad ranem, nie znaleźliśmy samochodu i nadal siedzimy na tej ławce, Dess śpi opierając swoją głowę o moje ramię. Wygląda całkiem słodko jak śpi...niestety jak się obudzi...to taki chamski diabeł, przynajmniej dla mnie. 
Po 10 minutach siedzenia wreszcie zadzwonił mi telefon dzwonił Louis.
-No nareszcie! Czemu kurwa nie odbierasz telefonu?-Niemal krzyknąłem, ale dziewczyna i tak się nie obudziła.
-Miałem...sprawę-odparł
-Jaką?
-Och...nie ważne, po co  dzwonisz? Zająłeś się tą suką?
-Właściwie, to jak jechaliśmy...zabrakło nam paliwa a potem...jak by ci to powiedzieć...
-Po prostu powiedz
-Ktoś nam ukradł auto
-Co?! Czy ty sobie wyobrażasz jakie ono było drogie? Będziesz bulił za kolejny. Dobra nieważne, gdzie po was przyjechać?
Podałem mu mniej więcej gdzie jesteśmy i powinien za niedługo być. Wystarczy jeszcze obudzić Desstiny.
Szturchnąłem dziewczynę, ale ona się nawet nie ruszyła. Drugi raz ją szturchnąłem, ale znowu to samo.
-Wstawaj-nie odpowiedziała-Wstawaj!-nieco głośniej
-Spierdalaj-wymamrotała. Kurwa! Nikt nie będzie się tak do mnie odnosić. Po prostu zepchnąłem ją z mojego ramienia. Gratulacje Styles! Obudziła się.
-Czego ty ode mnie chcesz?-warknęła
-Louis zaraz po nas przyjedzie...tak przynajmniej myślę
-Ok, spoko już wstałam.
*Desstiny*
Jak dobrze że Louis ma przyjechać, jestem głodna, zimno mi i jestem tu z Harrym.
Po 20 minutach przyjechał samochód, drzwi się otworzyły a z nich wyszedł Lou, obdarował mnie tylko zimnym spojrzeniem i kazał wsiąść do auta. Zrobiliśmy jak kazał i odjechał nie patrząc na znaki drogowe.
Wow! Cud że mnie przywieźli do domu, nie zaraz, to dom dziewczyn, zawsze coś. Pożegnałam się z nimi krótkim "Cześć" a oni mi odpowiedzieli "Do zobaczenia" hah nie doczekanie ich.
Nacisnęłam przycisk z liczbą "20" w windzie która wyjechała na ostatnie piętro wieżowca.
Gdy wyjechałam zobaczyłam że drzwi do mieszkania są uchylone, dziwne, zawsze zamykały je na klucz albo przynajmniej zamykały.
Uchyliłam drzwi, w domu było cicho, może się ktoś włamał? Była jakaś 6 nad ranem więc było już dosyć jasno. Weszłam do salonu i to co tam zobaczyłam mnie przeraziło, Perrie leżała na podłodze cała we krwi. Zakryłam ręką usta ze zdziwienia. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do dziewczyn, odebrała Jade.
-Jade! Gdzie  wy jesteście?
-Poszłyśmy na imprezę a potem zostałyśmy w hotelu. A właściwie czemu tak wcześnie dzwonisz?
-Perrie. Ona leży w kałuży krwi, na szczęście oddycha, ale słabo, ma poobijaną twarz i resztę ciała.
-Zadzwoń po karetkę zaraz przyjedziemy-rozłączyłam się i zadzwoniłam po karetkę. Za kilka minut przyjdą.
Gdy przyjechali, zabrali Pezz i pojechali do szpitala Św.Tomasza. Ja pojechałam samochodem Perrie, również nie zwracając uwagi na znaki drogowe, po chwili byliśmy pod szpitalem, zawieźli Pezz do jakiejś sali a ja musiałam zostać na korytarzu. Obiecuję że zabiję tego który jej to zrobił. To moja siostra, prawie, bo bardzo bliska przyjaciółka. Po chwili przyjechały również dziewczyny, a po jakiejś godzinie wyszedł lekarz z sali.
-Co z Perrie?
-A kto mówi?
-Siostry- powiedziałyśmy wszystkie a lekarz na nas dziwnie spojrzał.
-Pani Edwards jest w złym stanie, potrzebuje przeszczepu wątroby, ponieważ dostała kilka mocnych kopnięć  bez tego dajemy jej co najwyżej miesiąc życia.
Na te słowa zamarłam.
________________________________________________________________________________
I jak się podoba? Następny rozdział przewiduję z perspektywy Perrie, żebyście wiedziały jak to się stało prawdopodobnie będzie on 16+, ale ja sama tyle nie mam więc...
Informacje o nowych rozdziałach znajdziecie tu
http://podstrona-caroline-storan.blogspot.com/
Zapraszam również tu:
http://fanfiction-fear-or-love.blogspot.com/
http://babe-niallhoran.blogspot.com/

4 komentarze:

  1. ale się narobiło , ciekawe co z Perrie <3 czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże mam nadzieje ze Perrie wydobrzeje!
    wiesz... myśle że to Louis jej zrobił... albo przynajmniej któryś z chłopaków. No ale Louis chyba bardziej bo pacz, Hazz do niego zadzwonił a ten sie zaraz rozłączył, potem powiedział ze był zajęty czy coś, no bo czym mógł być zajęty? Hmm? no przecież ona była z nim w ciąży, a mi sie wydaje że on nie chciał tego dziecka bo kochał El, i pewnie chciał sie zemścić na Perrie że zepsuła jego związek z Eleanor. Możliwe że Harry o wszystkim wiedział i gdy Dess mu powiedziała że ona usunęła ciąże, wkurzył sie i zdenerwował bo wiedział że tomlinson jedzie "pobić" Pierre na marne bo to juz nie potrzebne. A Harry powiedział Dess że Lou chciał by mieć dziecko, tylko dla zmyłki, żeby się nie domyśliła czy coś bo pewnie wiedziałby że ona by chciała zemsty.
    No wiec to są moje przypuszczenia, a czy słuszne? tego mam nadzieje że się niebawem dowiemy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O maskara... Perrie nie może umrzeć!! Myślę, że to sprawka Lou!!
    Dawaj szybko następny!! <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow i jeszcze raz wow chce już nowy rozdział!! ughh

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz pozostawiony na blogu.
Przeczytałaś? Skomentuj, nawet jeżeli ci się nie podoba.
SPAM, zostaw w zakładce "SPAM/POLECAM" wtedy się nie po gubie i na pewno wejdę na bloga ♥